Chcę odrodzić się jak feniks z popiołów,
lecz wszystek piór zlepił ciężar mroku
Czarna smoła ściąga je w dół
niczym tysiąc rąk z czeluści piekelnych
sączy się ze skrzydeł i kapie
lecz nie wiem
czy słyszę kapanie łez
czy tej cieczy
Widzę krzyk z tej lepkiej ciężkości,
lecz sama nie mogę nic wydusić
Smoła wdarła się już do płuc
zabrała oddech
odrodź się- nie mogę
smutek jest jak głębia oceanu
rozchmurz się- nie mogę
błyskawic
XVI wiek powrócił
setki skazanych za posiadanie więcej niż czterech nóg
Idą na stos
Biała płachta dymu mówi iż są niewinni
lecz on nie zmieni zdania
Musi zostać zgrabione bogactwo
maleńkich zwierzątek
Szkatułka biedronek- tyle wyratowano
by najcenniejszy skarb- życie
został w rękach Natury
Grabie dalej zachłannie pożerają
dla człowieka
któremu ciągle mało pustki
którą pozornie zapełnia blaskiem blach i ciężarem betonu
Czy Natura to udźwignie?
Głośny pisk ze stosu
Atak najgorszego wroga by Weirda-s-M-art, literature
Literature
Atak najgorszego wroga
I cisza...
Nigdy jej nie słuchałam na tyle,
by wyciszyć myśli, gdy te
w końcu dadzą mi spokój
Oby na zawsze
Mam dość tych ataków,
setek ugryzień jadowitych węży,
których jad krąży w mojej krwi
Ręka drży, serce staje, umysł ściska natłok myśli
Ból przyszłości niewiadomej
Strach przed porażką
Bez odwrotu
Cienie w oczach, ciemność myśli,
Słony smak łez sączy się do ust
Rany cielesne goją się z czasem,
lecz te na sercu
wciąż się wżer
Poezja przeleciala obok by Weirda-s-M-art, literature
Literature
Poezja przeleciala obok
Nadlatuje Pegaz
Lecz ja nie poeta,
moją bronią przeciw złu jest ołówek
Poczekaj,to nie włócznia!
...
zniknął
Mogłam wskoczyć mu na grzbiet
i pognać
do mego szczęścia
Ale to wszystko gna za szybko dla mnie
Życie pędzi szybciej niż pegaz,szybciej niż wiatr
Już samoloty dościgają promyk słońca,
lecz czemu...czasu brak?
Ledwo dorosłam, a już trzeba mieć życie pełną parą
Duszę się! Dym nas zatruwa
Czemu ludzie wciąż udają,że go nie ma?
Marks miał ra
Życie
-tylko pięć liter
a nieskończona ilość pytań, problemów i radości
Nikt nie dał nam instrukcji
bo dla każdego trzeba by było zrobić to z osobna
Miłość
-liter więcej
więcej możliwości, a tylko we dwoje
Wiara
-bez liczb i miar
jak wieczność, której nikt nie posiada
Lecz ku śmierci ważna jest droga nie cel
by nasza cząstka przetrwała dłużej niż nasz żywot
Dlon biedy nas trzyma by Weirda-s-M-art, literature
Literature
Dlon biedy nas trzyma
Stalowa dłoń,
miast palców ma pazury
zardzewiałe i sędziwe wiekiem
przyprószone płomienną barwą rdzy
dźwigają brzemię naszego niechlujstwa.
Ten człowiek za jej sterami
ledwo daje radę dźwigać ciężary
materialne i psychiczne
ciężko pracuje
lecz czemu, czemu bezrobocie wciąż
gna procentami w górę,
czasem
małymi kroczkami w dół,
lecz prawda ani drgnie.
Biada, bieda wciąż stoi zardzewiała
i zatruwa nam życie...
Czy coś to zmieni? Dłoń Boga?
Ciągle czołgam się poza szufladkami kategorii
Gdzie pozostali znaleźli swe miejsce
i odszukują to za czym dążą
a ja mimo artystycznego pąka kwiatu
usycham
zamiast rozkwitać
nie jestem tak plastyczna
życie pcha mnie do przodu
a ja zapieram się swą duszą mimo woli
gdyż skazana jestem na bezczynność
ale nie mogę stracić nadzei
mimo iż życie
ciągle dźga mnie
ostrzami brutalnej rzeczywistości
a z każdą kroplą
ulatującej krwi
ulatnia się nadzieja
ciemność zacieśnia przes